Teatr na bibliotecznych półkach

Międzynarodowego Dnia Teatru nie będzie na scenie, ale ileż teatru wszelakiego na bibliotecznych półkach!
Wędrówka? Proszę bardzo. Od Ajschylosa i Sofoklesa, przez Shaekspeare’a i Hanuszkiewicza po Krystiana Lupę i Leszka Mądzika. Gdzie nie zajrzeć, tam sceny, role, scenariusze i legendy. Kiedyś o teatrze bardzo dużo się pisało i choć teraz trochę mniej i inaczej, to warto przed półką z sygnaturą „TEATR” się zatrzymać.

Podarujmy sobie teatralia czasów zamierzchłych. Zacznijmy może od Bogusławskiego i jego wielkich „Dziejów Teatru Narodowego na trzy części podzielonych”. Reprinty tomiszcza z 1820 r. czekają na czytelników. Na tejże samej półce natknąć się można na nie mniej ważne dzieło Karola Estreichera. Najsłynniejszy polski bibliotekarz w swoim trzytomowym dziele „Teatra w Polsce” zawarł taka oto wzmiankę o pewnym teatrze w Kijowie: „Teatr był nędzny i zaniedbany,
a czasami był pełny tylko dlatego, że był mały”. Czy w dzisiejszych czasach nawet posiadacz najostrzejszego pióra pozwoliłby sobie na podobną krytykę? A Estreicher się nie bał i dlatego jego dzieło przetrwało. W naszej bibliotece nawet z trzema pieczątkami. Najpierw Biblioteki Robotniczej im. Karola Marksa, którą próbowała przysłonić pieczęć Biblioteki Domu Kultury Związku Zawodowego Metalowców przy HSW, aż na koniec postawiona została pieczątka MBP. To tez ładna historia.
Już w XX w. Antoni Słonimski zdecydowanie podszedł do swej roli krytyka teatralnego i na łamach „Wiadomości Literackich” oddał co myśli o sztuce scenicznej „Ptak” napisanej przez Jerzego Szaniawskiego. „Szaniawski orłem nie jest” rozliczył się z twórcą po obejrzeniu sztuki wyreżyserowanej przez samego Juliusza Osterwę. Jest to w „Gwałcie na Melpomenie”. Ludwika Sempolińskiego jest niemało w naszych zbiorach, ale każdy powinien zacząć od jego „Wielkich artystów małych scen”. Gdzieś i kiedyś Sempoliński na swojej aktorskiej drodze natknął się na Arnolda Szyfmana notując, że „Ten bardzo zdolny, energiczny człowiek urodził się w małym galicyjskim miasteczku Ulanowie”. Ilu ulanowiaków dziś pamięta, że nad ich Tanwią portki zdzierał jeden z największych ludzi polskiego teatru?
Krok przez kolejne dziesięciolecia i oto jest notatka z „Socjalistycznego Tempa” datowana na rok 1975. „Tylko pojawiły się afisze, a sala wieczorem na spektakl zapełniała się, mimo, że za bilety trzeba było płacić”. To o Amatorskim Teatrze Dramatycznym Józefa „Żmudy” Worka, który działał i działa
w Miejskim Domu Kultury. Właśnie miały być „Zdarzenia teatralne”, jeden z największych przeglądów teatrów amatorskich w kraju. Nie będzie ich, bo życie wymyśliło inny scenariusz na święto teatru. Ostatecznie teatr, to nie sama scena. „Świat jest teatrem, aktorami ludzie” – pisał Shaekspeare. Słowacki w wierszu do Adama Chmiela „teatr swój widział ogromny”, a Stachura przestrzegał, że „życie, to nie teatr”. Co twórca, to inna wizja. A my je wszystkie mamy w zasięgu, na bibliotecznych półkach.

Sprawdź: https://tiny.pl/rk4hm

Żródło MBP Stalowa Wola