Szpital nie taki fajny jak o nim mówią

fot. Robert Radzik

Podczas dzisiejszej konferencji prasowej w stalowowolskim szpitalu jeden z dziennikarzy uświadomił jak naprawdę funkcjonuje placówka. Szpital odmówił przyjęcia jego teściowej na Szpitalny Oddział Ratunkowy. Dziennikarz złożył oficjalną skargę w tej sprawie.

– Trafia ważny, drogi sprzęt do szpitala. Tymczasem szpital odmawia pomocy pacjentom nagłym. Wczoraj doświadczyłem tego na własnej skórze – oznajmił dziennikarz podczas konferencji prasowej.

Wczoraj wieczorem 70- letnia schorowana kobieta (po leczeniu nowotworowym, mastektomii, po zawałach serca, zatorowości płucnej, od lat chorująca, nie wychodząca z domu) źle się poczuła. Rodzina zdecydowała się wezwać do niej karetkę pogotowia. Po zmierzeniu temperatury okazało się, iż kobieta ma gorączkę.

– Dostali od dyspozytora zawiadomienie, że mają jechać na SOR w Stalowej Woli. Pojechali, po czym powiedzieli, żeby za 2 godziny zadzwonić i dopytać co się dzieje z pacjentką. Za godzinę dostaliśmy telefon od pana doktora z tej karetki, który mówi, że od godziny stoją pod SOR-em i SOR odmawia przyjęcia i nie mają gdzie zawieźć pacjentki. Przyjechaliśmy i chcieliśmy zapytać pani doktor dyżurującej- nie było pani ordynator wczoraj, była inna pani doktor- pani doktor do nas nie wyszła. W związku z tym, z zagrożeniem życia, musieliśmy wezwać policję. Kiedy policja przyjęła zgłoszenie i wysłała patrol, dopiero karetka dostała zawiadomienie, że może pojechać z pacjentką do Leżajska. W Leżajsku przyjęli bez problemu. Też zmierzyli temperaturę. Do dziś teściowa leży na izolatce. Karetka była wyłączona 2 godziny z pracy. O takich przypadkach słyszałem już wcześniej ale pierwszy raz doświadczyłem na własnej skórze – stwierdził dziennikarz. 

Pełniący obowiązki dyrektora Andrzej Komsa zapewnił, że wyjaśni zaistniałą sytuację. Czas pokaże czy tak się stanie.