Kiedy z opiłkiem w bolącym i spuchniętym oku pan Sylwester Grondecki pojawił się na pogotowiu stalowowolskiego szpitala dowiedział się, że musi jechać do Lublina lub Rzeszowa. Bo całodobowej pomocy okulistycznej w Stalowej Woli nie ma.
Kiedy z opiłkiem w bolącym i spuchniętym oku pan Sylwester Grondecki pojawił się na pogotowiu stalowowolskiego szpitala dowiedział się, że musi jechać do Lublina lub Rzeszowa. Bo całodobowej pomocy okulistycznej w Stalowej Woli nie ma.